Dieta? po co mi dieta? 67kg to przecież nie porażka...bmi jest na pograniczu prawidłowej a nadwagi...
Słyszy się wiele o dietach , jedna mówi o 1000kalorii druga o diecie Dr.Dunkana czy Dankana,sama nie wiem...
a po nich przychodzi często nieoczekiwany efekt jo-jo. Każda z nas by tego efektu nie chciała.
U mnie ta cała droga zaczęła się w sierpniu, praktycznie pod koniec. Magda namawiała mnie na bieganie,ja w ogóle nie chciałam o tym słyszeć, bo po co ja mam biegać? po cholere?.
Owszem spodenki stały się bardziej opięte niż zwykle, ale nie przejmowałam się tym. Nie miałam ambicji,werwy,chęci...
Pamiętam,że był to poniedziałek, nikomu o niczym nie mówiłam, wstałam o 6 i po prostu poszłam pobiegać, przekonać się co Ci wszyscy ludzie w tym widzą?. Fakt faktem,że jak przyszłam to byłam bardzo zmęczona,ale za to pełna energii i chęci do dalszego działania! byłam bardzo dumna z siebie! Pewnie nie jedna z was wie co to za fajne uczucie :)
Myślałam,że skończe z tym ale jednak nie. Zaczęłam biegać co drugi trzeci dzień. Potem wieczorem,bo rano się nie chciało. Jadłam tak jak zwykle, czyli dość niezdrowo. Tu fast-food, cipsy,lody...
Zaczął się wrzesień...
biegałam nadal,jadłam inaczej.
Zaczął się październik...
biegałam nadal,jadłam już też inaczej.
Zaczął się listopad...
biegam nadal,lecz nie tak często bo zimno jest, jem zupełnie inaczej!.
Z mojego menu zniknęły fast-foody, cipsy,batoniki,lody,żelki i inne kalorycznie rzeczy. Rzecz jasna,że przynajmniej raz w miesiącu zdarzą się frytki czy cipsy ale wyłącznie z Magdą :)
Nie wiem jak to się potoczy dalej...ale narazie dobrze mi idzie. Biegam nadal.
Ograniczam jedzenie,sałatki,jogurty,czasem wafelek ale sporadycznie. Jestem zadowolona z siebie,uwierzyłam że i ja moge dać rade.
Jest koniec listopada, a moja waga spadła o 7 kg. Bez diety,bez cudów. Po prostu,ćwicz,mniej jedz i patrz jak spada waga!
Najważniejsze to wytrwać i dojść do stopnia gdzie nie będziesz zazdrościć koleżance,że je coś słodkiego w czekoladzie a ty nie, bo po prostu będziesz umiała się z tym obejść bez żalu. :)
Dobranoc,
Blanka.K
Słyszy się wiele o dietach , jedna mówi o 1000kalorii druga o diecie Dr.Dunkana czy Dankana,sama nie wiem...
a po nich przychodzi często nieoczekiwany efekt jo-jo. Każda z nas by tego efektu nie chciała.
U mnie ta cała droga zaczęła się w sierpniu, praktycznie pod koniec. Magda namawiała mnie na bieganie,ja w ogóle nie chciałam o tym słyszeć, bo po co ja mam biegać? po cholere?.
Owszem spodenki stały się bardziej opięte niż zwykle, ale nie przejmowałam się tym. Nie miałam ambicji,werwy,chęci...
Pamiętam,że był to poniedziałek, nikomu o niczym nie mówiłam, wstałam o 6 i po prostu poszłam pobiegać, przekonać się co Ci wszyscy ludzie w tym widzą?. Fakt faktem,że jak przyszłam to byłam bardzo zmęczona,ale za to pełna energii i chęci do dalszego działania! byłam bardzo dumna z siebie! Pewnie nie jedna z was wie co to za fajne uczucie :)
Myślałam,że skończe z tym ale jednak nie. Zaczęłam biegać co drugi trzeci dzień. Potem wieczorem,bo rano się nie chciało. Jadłam tak jak zwykle, czyli dość niezdrowo. Tu fast-food, cipsy,lody...
Zaczął się wrzesień...
biegałam nadal,jadłam inaczej.
Zaczął się październik...
biegałam nadal,jadłam już też inaczej.
Zaczął się listopad...
biegam nadal,lecz nie tak często bo zimno jest, jem zupełnie inaczej!.
Z mojego menu zniknęły fast-foody, cipsy,batoniki,lody,żelki i inne kalorycznie rzeczy. Rzecz jasna,że przynajmniej raz w miesiącu zdarzą się frytki czy cipsy ale wyłącznie z Magdą :)
Nie wiem jak to się potoczy dalej...ale narazie dobrze mi idzie. Biegam nadal.
Ograniczam jedzenie,sałatki,jogurty,czasem wafelek ale sporadycznie. Jestem zadowolona z siebie,uwierzyłam że i ja moge dać rade.
Jest koniec listopada, a moja waga spadła o 7 kg. Bez diety,bez cudów. Po prostu,ćwicz,mniej jedz i patrz jak spada waga!
Najważniejsze to wytrwać i dojść do stopnia gdzie nie będziesz zazdrościć koleżance,że je coś słodkiego w czekoladzie a ty nie, bo po prostu będziesz umiała się z tym obejść bez żalu. :)
Dobranoc,
Blanka.K
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz